Rozmowa z Magdaleną Herzberg-Kurasz ze Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych i Społecznych.
Bartłomiej Rosenkiewicz, Progress: Jest Pani wiceprezeską firmy Airborn Sp. z o.o. Jak łączy Pani pracę w biznesie z pracą naukową na uczelni?
Magdalena Herzberg-Kurasz: Zdecydowanie większym wyzwaniem jest dla mnie w tej chwili łączenie pracy naukowej z pracą wykonywaną w domu – na pokładzie mam dwójkę małych szkrabów, które są wybitnie absorbujące. Wpływa to na pewno na tempo mojej pracy naukowej. Dodatkowo wygospodarowanie własnego miejsca w domu w momencie, gdy i biznes, i nauka przeszły na formę zdalną, to sprawdzian dla mojej kreatywności. Nie jestem w tym zresztą odosobnionym przypadkiem.
Jeśli zaś chodzi o funkcję wiceprezeski zarządu firmy Airborn, nie da się ukryć, że pełnię ją teraz w ograniczonym zakresie. To ograniczenie poziomu mojego zaangażowania w Ośrodku Kształcenia Lotniczego Airborn było decyzją świadomą i przemyślaną. Jestem bardzo aktywną osobą i nie potrafię usiedzieć za długo (albo i wcale!) w jednym miejscu, a niestety doba ma tylko 24 godziny i musiałam dokonać pewnych wyborów.
Już jako magistrantka – studentka socjologii na Uniwersytecie Gdańskim – zafascynowałam się pracą naukową i zaangażowałam w polsko-norweski projekt „PAR Migration Navigator” (2013–2016), kierowany przez dr Nataszę Kossakowską-Berezecką oraz dr Magdalenę Żadkowską. Polegał on na analizie tego, jak podobieństwa i różnice między społeczeństwami Polski i Norwegii wpływają na życie osób i par z doświadczeniem migracji.
Po kilkuletniej przerwie w mojej działalności naukowej, podczas której rozwijałam swoje kompetencje biznesowe, otrzymałam propozycję współpracy przy nowym projekcie naukowym. Zdecydowałam się na przejście procesu rekrutacyjnego.
Odniosłam sukces i ponownie objęłam stanowisko badaczki w kolejnym projekcie naukowym, Sonata BIS, pt. „I że cię nie opuszczę aż do śmierci… Praktyki życia codziennego par w wieku 50–64 lata z przynajmniej 20-letnim stażem”, pod kierunkiem dr Magdaleny Żadkowskiej (Zakład Socjologii Życia Codziennego, WNS UG). Równolegle zostałam doktorantką – w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych i Społecznych UG. W związku z takim rozwojem mojej kariery pełnoetatowa praca w Airborn na stanowisku kierowniczki OKL Airborn nie była możliwa. Dodatkowo przebywałam jeszcze na urlopie macierzyńskim. Biorąc pod uwagę wszystkie te zobowiązania, zdecydowałam o zminimalizowaniu swoich działań w ośrodku do roli kierowania strategicznego, a więc funkcji wiceprezeski. Nie wymaga ona ode mnie obecności w biurze na co dzień, a zajmowanie się sprawami spółki w ramach organu zarządczego może się toczyć równolegle z pracą naukową. Jako że w firmie jestem praktycznie od samych jej początków, a wiceprezeską (i następnie dodatkowo kierowniczką OKL Airborn) zostałam w 2015 r., moje zaangażowanie i ilość pracy były na przestrzeni lat bardzo zróżnicowane. Dzięki swojemu stażowi zawodowemu jestem doskonale zaznajomiona z wszelkimi działaniami operacyjnymi Airborn i mimo że reprezentowanie branży BSP (bezzałogowych statków powietrznych) – a więc gałęzi gospodarki wybitnie szybko się rozwijającej – wiąże się w zasadzie z ciągłym funkcjonowaniem w zmianie i reagowaniem na tę zmianę, kierowanie w charakterze organu zarządczego jest dla mnie do pogodzenia z innymi aktywnościami – w tym przypadku ze zdobywaniem stopnia doktora oraz realizacją zadań projektowych. Reprezentuję również doktorantów i doktorantki w Radzie Dyscypliny Socjologia.
B.R.: Czego dotyczy projekt Sonata BIS, w którym bierze Pani obecnie udział?
M.H.K.: W projekcie „I że cię nie opuszczę aż do śmierci…” przyglądamy się praktykom życia codziennego par, których dorosłe dzieci opuściły rodzinny dom.Prowadzone badania pozwalają nam uzyskać́ obraz ponownego życia pary tylko we dwoje. Zagospodarowanie opuszczonego gniazda to jeden z momentów w życiu pary, który może prowadzić do jej wzmocnienia albo – przeciwnie – do rozpadu; to moment, który może być dla pary wyzwalający, lub taki, który jest źródłem wielu trudnych emocji. Zarówno wskazana grupa wiekowa, jak również moment w życiu rodzinnym i biograficznym, jakim jest opuszczanie przez dorosłe dzieci rodzinnego gniazda, stanowi lukę w badaniach nad życiem rodzinnym. Dodatkowo kategoria pustego gniazda nie jest pojęciem stosowanym często w polskich badaniach socjologicznych dotyczących cyklu życia rodziny.
Badaniem objętych zostanie 100 par w wieku 45–64 lat mających dorosłe dzieci (w tym 20 par narodowości francuskiej, zamieszkałych we Francji – w ramach współpracy z naukowcami z CERLIS przy Uniwersytecie Paris Descartes). Dla porównania badanie obejmie także 40 osób, które po przynajmniej 20 latach wspólnego życia postanowiły się rozwieść lub rozstać́. Do tej pory do badania zakwalifikowaliśmy ponad 70 „pustych gniazd” w różnej sytuacji związków. Grupę osób badanych różnicujemy m.in. pod względem kariery zawodowej (biorąc pod uwagę „podwójne kariery” oraz aktywność zawodową kobiet), religijności, wielkości miejscowości zamieszkania, sytuacji w związku. Czynnikami różnicującymi doświadczenia są również płeć dzieci oraz czas, jaki upłynął od momentu wyprowadzki dorosłych dzieci z rodzinnego gniazda. Na późniejszym etapie projektu planujemy porównanie strategii polskich par z wynikami francuskich badań prowadzonych w Paryżu.
Intrygującym, wyłaniającym się w toku procesu badawczego aspektem, któremu zamierzamy się również przyjrzeć, są powroty młodych dorosłych do domów rodzinnych (boomeranging), wywołane pandemią COVID-19.
B.R.: Jakie są najbardziej powszechne praktyki życia codziennego par w wieku 45–64 lat z przynajmniej 20-letnim stażem?
M.H.K.: Badane pary bardzo często opowiadają nam o odzyskanym wolnym czasie, o tzw. okienku, w którym mogą poświęcić czas sobie: samym sobie, jako jednostkom, jak również sobie nawzajem, w parze. Zwracają uwagę na kształtowanie się nowych rytuałów spędzania czasu we dwoje, bez konieczności angażowania w te procesy dzieci, które również jako osoby dorosłe bywają bardzo absorbujące i wymagające. Wspólne spacery, poranna kawa, wyjazdy we dwoje, współobecność w ciszy – każdy ze swoją książką czy filmem. Pary zwracają także uwagę na ograniczenie obowiązków domowych, jak również pojawienie się uczucia ulgi.
Zdarzają się również pary, które po opuszczeniu przez dzieci rodzinnego domu uświadamiają sobie, że niewiele ich łączy. Spoiwem, które trzymało ich razem, były dzieci oraz aktywności i rozmowy toczące się wokół potomstwa i obowiązków rodzinnych. W takich przypadkach pary te żyją równolegle, zamykając się niejako w swoich indywidualnych, odrębnych już światach. Taka sytuacja dotyka np. niektóre z tych par, które rozpoczęły życie rodzinne bardzo szybko i nigdy wcześniej nie miały czasu na życie we dwoje.
Badamy także pary, które po odchowaniu swojego potomstwa zdecydowały się na rozpoczęcie nowych związków. Ich doświadczenia są niewątpliwie odmienne. Takie osoby decydują się czasem na mieszkanie w oddzielnych mieszkaniach i spotykanie się w zależności od swoich potrzeb i zasobów czasowych. Nie odczuwają potrzeby wspólnego zamieszkiwania.
Staramy się również zdekonstruować pejoratywne pojęcie „pustego gniazda”, które zdecydowanie zbyt mocno unifikuje doświadczenia, będące przecież niesamowicie różnorodne.
B.R.: Jakie są doświadczenia kobiet, których dorosłe dzieci opuściły rodzinny dom?
M.H.K.: Jednym z ciekawszych wzorców jest utrzymanie sprawczości przez kobiety, które decydują się na wejście w nowy związek. Kobiety, z którymi rozmawiamy, podkreślają potrzebę zachowania swojej własnej przestrzeni wyłącznie dla siebie. Moment wyjścia dorosłych dzieci z domu to często dla kobiety pierwsza okazja na to, by mieć swoją własną przestrzeń, swój pokój, swoją sypialnię z zamykanymi drzwiami, którą po raz pierwszy w życiu urządzają według własnych potrzeb i pomysłów.
Takie kobiety utrzymują nowe związki na swoich warunkach, zachowując poczucie decyzyjności, budując swoje oczekiwania na dotychczasowych doświadczeniach. Związki te polegają często na spędzaniu czasu w dwóch odrębnych przestrzeniach: raz w jednym, raz w drugim mieszkaniu. Zdarza się również, że pary wyjeżdżają wspólnie do domów letniskowych, zachowując w mieszkaniach w mieście swoją prywatną przestrzeń.
Doświadczenia kobiet charakteryzują się niewątpliwie ogromną różnorodnością. Dzieje się tak ze względu na duży stopień zróżnicowania ich sytuacji rodzinnych oraz sytuacji w związku. W historiach kobiet pojawia się czasami bardzo silnie zaznaczająca się relacja z jednym z dzieci. Ponadto obecność ojca dzieci i poziom jego zaangażowania w praktyki wewnątrz gniazd wpływają na sposoby radzenia sobie z sytuacją pustoszejącego gniazda.
Wydaje się, że rodzina, mimo opuszczonego gniazda, trwa „bardziej” dzięki rozmaitym możliwościom podtrzymywania i inicjowania kontaktów za pośrednictwem mediów społecznościowych. Ale nie tylko – ponieważ dorosłe dzieci mieszkają bardzo często w tych samych dzielnicach, a więc kontakty po wyprowadzce wcale nie zostają znacznie ograniczone. Część kobiet bardzo dba o ich pielęgnowanie i podtrzymywanie. Inne podkreślają z kolei radość, jaka ogarnia je po wizycie swoich dzieci, kiedy mogą zamknąć za nimi drzwi od środka i odpocząć w ciszy: „Cieszymy się, jak są z nami; cieszymy się, kiedy wychodzą”.
B.R.: Pisze Pani właśnie artykuł nt. realizowania wywiadów za pośrednictwem platformy Zoom.us. Do jakich wniosków Pani dochodzi?
M.H.K.: Dochodzimy – gdyż nie jestem jedyną autorką tego artykułu. To owoc współpracy pięciu badaczek; poza mną są to: dr Magdalena Żadkowska (WNS UG) – kierowniczka projektu Sonata BIS, dr Magdalena Gajewska (WNS UG), dr Bogna Dowgiałło (WNS UG) oraz Marianna Kostecka (UAM). Dostosowując się do nowych realiów, nasz zespół badawczy przystąpił do wprowadzenia tymczasowych zmian (które później okazały się długofalowe) w zaplanowanej procedurze realizacji badania.
Od kwietnia do października 2020 r. „odwiedziłyśmy” on-line 31 gospodarstw domowych: w 17 przypadkach tworzyły je kobiety w związkach z ponad 20-letnim stażem małżeńskim, a w 14 – kobiety, które doświadczyły rozwodu lub separacji; niektóre są obecnie w nowych związkach.
W artykule, który przechodzi obecnie proces recenzyjny, przyglądamy się (jako badaczki) zmianom w porządku interakcyjnym związanym z brakiem „współobecności” w relacji badaczka – badana, a także relacjonujemy użycie przez badaczki, w konsekwencji tych zmian, szczególnych praktyk troski.
Starałyśmy się pokazać, jak spowodowane nagłą sytuacją pandemiczną doświadczenie zmiany prowadzonych wywiadów z przestrzeni domowej (przestrzeń współobecna) na przestrzeń on-line (spotkanie „dwóch gadających głów” na ekranie) wpłynęło na rozwój metodologii prowadzenia pogłębionego wywiadu jakościowego opartego na metodologii feministycznej.
Sytuacja zmiany formy spotkania (z f2f na on-line) oraz jego porządku zwiększyły w naszym mniemaniu odpowiedzialność za sytuację spotkania i pociągnęły nas tym samym do pogłębiania dbałości o wsparcie i troskę o kobietę będącą po drugiej stronie ekranu. Wywiad z użyciem platformy Zoom.us stał się dla nas przestrzenią partnerstwa.
Ustanowienie nowego porządku spotkania poskutkowało wyzwoleniem ze zbyt wielu ról przynależących do różnych porządków interakcyjnych w spotkaniu f2f. Rola badaczki stała się rolą dominującą, a rola kobiety (o określonym wieku i statusie) oraz role quasi-terapeutyczne czy eksperckie zniknęły z repertuaru ról podejmowanych często w wywiadach f2f.
Rozmowy badawcze realizowane on-line przyniosły nam doświadczenie nowej jakości pracy badawczej. Najwyraźniej pojawiło się ono w trakcie pracy z narzędziem – mapą emocji przygotowaną w ramach zadania domowego przez badanych, wyświetlaną następnie w trakcie rozmowy on-line na współdzielonym ekranie, oraz przy zarządzaniu „okienkami” z gadającymi głowami.
W autorefleksji badawczej dzieliłyśmy wspólnie wrażenie, że coś innego dzieje się w wywiadzie on-line: w jego interakcyjnym porządku, w rolach, jakie odgrywamy, w dynamice, w relacji między badaczką a badaną, między narzędziami technologicznymi a narzędziami badawczymi.
Warto w tym miejscu podkreślić, że zarządzanie ekranem daje nam możliwość manipulowania obecnością obrazu. Jest to istotna zmiana, jaką wprowadza wywiad on-line.
„Dzianie się” wywiadu, zapośredniczone w przestrzeni ekranu komputera (w wypadku badanych – czasem smartfonu lub tabletu), sprzyja powstawaniu nowych strategii fokusowania tematu rozmowy i zarządzania historią.
Ponadto badaczka i badana mają możliwość ukrywania swojej twarzy i twarzy rozmówczyni, powiększania i minimalizowania jej widoku (gallery view i speaker view), odwracania uwagi od „gadających głów” w stronę rozmowy o domu/mieszkaniu i mapie emocji, która wypełnić może całość współdzielonego ekranu.
B.R.: Jakie są Pani plany naukowe?
M.H.K.: Przede mną jeszcze 3 lata w szkole doktorskiej. W tej chwili moje plany ogniskują się wokół działań projektowych Sonata BIS oraz przygotowywania rozprawy doktorskiej w ramach serii artykułów naukowych. W swoim indywidualnym projekcie, stanowiącym integralną część projektu Sonata BIS, skupiam się na poznaniu i opisaniu doświadczeń́ kobiet, których dorosłe dzieci opuściły rodzinny dom. Przyglądam się temu, jak radzą sobie z usamodzielnianiem się dorosłe dzieci, i odnoszę te praktyki bezpośrednio do roli matki. W zaplanowanej serii artykułów skupię się na trzech wymiarach, w których rola matki jest wyrażana i doświadczana: jednostkowym (świat społeczny w matce), przestrzennym (matka w relacji do przestrzeni dzielonej kiedyś́ z dziećmi) oraz relacyjnym (matka w świecie społecznym, relacje matki z innymi).
Czas ten zamierzam spędzić również na doskonaleniu umiejętności dydaktycznych. Z bardzo dużym entuzjazmem podchodzę do prezentowania wyników moich badań na rozmaitych konferencjach naukowych (czym zresztą zajmowałam się już w minionym roku akademickim); plany na kolejne wystąpienia znalazły już swoje miejsce w moim kalendarzu.
W dalszej perspektywie chciałabym poprowadzić swój własny projekt naukowy, dlatego na liście moich planów znajdzie się również złożenie wniosku grantowego do NCN.