Rozmowa z Piotrem Pawlakiem, doktorantem na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki UG
Bartłomiej Rosenkiewicz, Progress: Jest Pan studentem Akademii Muzycznej w klasie fortepianu, studentem pierwszego roku dyrygentury oraz doktorantem na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki UG. Przygotowuje Pan też pracę doktorską na temat topologii algebraicznej i algebry homologicznej. Do tego koncertuje Pan w całej Europie. Jak się udaję to Panu wszystko pogodzić?
Piotr Pawlak: Kluczem jest odpowiednie planowanie czasu. Muszę prowadzić szczegółowy kalendarz swoich zobowiązań, żeby o niczym nie zapomnieć i wszystko zrobić w terminie. Na szczęście duża część mojej pracy nie wymaga ciągłej uwagi, a pozwala na bardziej swobodne gospodarowanie czasem. Nie muszę przecież pracować nad doktoratem codziennie — mogę usiąść do tego co jakiś czas na dłużej, na przykład w czasie gdy nie mam koncertów. Z kolei decyzja, żeby podjąć drugie studia muzyczne była w pewnym sensie wyborem „pandemicznym” — wiedziałem, że w tym sezonie będzie znacznie mniej wydarzeń kulturalnych, nauczanie będzie w dużej mierze zdalne i była to idealna okazja, żeby w większym spokoju rozpocząć rozwój w nowym kierunku.
B.R.: Czy muzyka i matematyka są do siebie podobne?
P.P.: Nie wiem. Na pewno obie wymagają dużej cierpliwości. Często trzeba spróbować wielu różnych dróg, żeby rozwiązać jakiś problem. A nawet jeśli wszystko idzie w dobrym kierunku, może się na końcu okazać, że wszystko co wypracowaliśmy, trzeba wyrzucić do kosza. W tym podobieństwie jest jednak od razu duża różnica — w matematyce, gdy już udowodnimy jakieś twierdzenie czy napiszemy artykuł — praca jest w zasadzie skończona i można się zająć innym tematem. W muzyce nauczenie się utworu jest w zasadzie początkiem pracy. Liczy się każde wykonanie z osobna, trzeba wszystko utrzymywać w formie i ciągle poszukiwać nowych rozwiązań interpretacyjnych.
B.R.: Czy ma Pan jakieś hobby oprócz muzyki i matematyki?
P.P.: Zawsze mam problem z definicją „hobby”, z tego ze względu, że zarówno muzyka i matematyka sprawiają mi ogromną przyjemność i można powiedzieć, że obydwie są moim hobby. Poza tematyką moich studiów interesuję się inwestycjami komunikacyjnymi i organizacją transportu publicznego, np. projektując potencjalne rozkłady jazdy. Staram się też w każdym roku znaleźć czas na wyjazd na narty oraz na wyprawę rowerową.
B.R.: Jak przebiega pisanie Pańskiej pracy doktorskiej?
P.P.: Obecnie skupiłem się na zapoznawaniu się z literaturą ostatnich lat w dziedzinie moich badań, aby poznać najbardziej aktualne wyniki i kierunki rozwoju. Faktycznej pracy badawczej jeszcze w zasadzie nie rozpocząłem, chociaż mam już trochę materiału powstałego jako skutek uboczny mojej pracy magisterskiej.
B.R.: Jak planuje Pan swoją przyszłość zawodową? Czy zamierza Pan wybrać karierę w nauce czy w muzyce?
P.P.: Bardziej się skupiam na muzyce. Obecna liczba zaproszeń na koncerty pozwala mi z nadzieją patrzeć w przyszłość w postaci kariery pianistycznej. Jeśli to mi się uda, to będę miał dużo czasu „wolnego” i będę mógł w spokoju zajmować się również matematyką.
B.R.: Granie jakiej muzyki sprawia Panu największą satysfakcję?
P.P.: Największą satysfakcję sprawia mi granie moich świeżych pozycji repertuarowych. Lubię uczyć się nowych utworów.
B.R.: Czy słucha Pan muzyki rozrywkowej?
P.P.: Tak, głównie progresywnego rocka, a najczęściej Pink Floyd’ów. W samochodzie też często słucham radia.
B.R.: Jak wcześnie zaczął Pan grać na fortepianie? Jak zaczęła się Pana przygoda z muzyką?
P.P.: Niestety nie pamiętam, bo zainteresowałem się muzyką w bardzo wczesnym dzieciństwie. Z opowieści rodziców wiem, że bardzo lubiłem zabawki, które umożliwiały granie melodyjek, ciekawił mnie również stojący u dziadka fortepian. Rodzice kupili mi keyboard, a potem zapisali do ogniska muzycznego, gdzie pani powiedziała moim rodzicom, że powinienem iść do szkoły muzycznej. Zdałem egzaminy i w ten sposób wszystko rozpoczęło się na poważnie.
B.R.: Jak zaczęła się Pana przygoda z matematyką?
P.P.: Byłem bardzo ciekawym świata dzieckiem. Zadawałem mnóstwo pytań, a rodzice i dziadkowie na nie odpowiadali. Przy okazji zainteresowali mnie matematyką, fizyką i informatyką. Potem, gdy byłem już w szkole podstawowej, mama dbając o mój rozwój, podsuwała mi różne ciekawe książki i propozycje konkursów matematycznych. Już w pierwszej klasie brałem udział w Kangurze Matematycznym, a potem w coraz poważniejszych konkursach, często na wyższym, niż przewidziany dla mojego wieku, poziomie. Trafiłem również do Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, gdzie miałem okazję zapoznawać się z matematyką bardziej akademicką oraz poznać moich rówieśników-naukowców z całej Polski. Zdobywałem laury także w olimpiadach informatycznych i fizycznych, ale z tych trzech to matematyka pozostała najważniejsza.
B.R.: Co według Pana decyduje o byciu dobrym w danej dziedzinie – matematyce czy pianistyce?
P.P.: Myślę, że najważniejsza jest ciekawość. Ciekawość, która pcha do pracy, do zgłębiania wiedzy, rozwijania umiejętności.