Rozmowa z Julią Antolak z III roku skandynawistyki (linia norweska) na Uniwersytecie Gdańskim, arcymistrzynią szachową.
Bartłomiej Rosenkiewicz, Progress: Jak zaczęła się Pani przygoda z szachami?
Julia Antolak: Przypadkiem. Kiedy miałam cztery lata, razem z rodzicami odbieraliśmy mojego brata z zajęć w klubie szachowym. Często zdarzało się, że gdy czekaliśmy na Marcina, mój tata siadał ze mną przy szachownicy. Bawiłam się figurkami i próbowałam je przestawiać, nie wiedząc do końca, o co w tym chodzi. Później okazało się, że pan, który prowadził zajęcia w klubie mojego brata, uczył szachów także w moim przedszkolu. Tam na zajęcia chodziła tylko jedna dziewczynka, więc nauczyciel chciał znaleźć dla niej partnerkę. Pewnego razu wszedł do naszej sali, zobaczył moją znajomą twarz i wziął mnie na zajęcia. Zaczęłam więc grać w szachy, mając 4–5 lat. Mówi się, że to dobry wiek na rozpoczęcie gry. Niektórzy zaczynają, co prawda, w wieku 9 lat i dochodzą do poziomu arcymistrza, ale to już uważa się za późne rozpoczęcie nauki gry w szachy.
B.R.: Czy każdy może grać profesjonalnie w szachy, czy jednak są potrzebne jakieś specjalne predyspozycje?
J.A.: Myślę, że każdy może próbować grać profesjonalnie – ale wiadomo: są osoby, które mają lepsze predyspozycje i bardziej skupiają się na grze albo z większą łatwością przyswajają kolejne umiejętności. W szachach ważne jest, by wcześnie rozpocząć naukę. Dorośli oczywiście również mogą zacząć w nie grać, ale takie osoby raczej nie osiągną poziomu arcymistrza – mogą dojść do poziomu mistrza kraju, kandydata na mistrza. Mnie osiągnięcie poziomu arcymistrzyni zajęło 15 lat. Amatorsko jednak każdy może spróbować swoich sił w grze w szachy.
B.R.: Czy w szachach przydają się zdolności matematyczne?
J.A.: Zawsze różne osoby mówiły mi, że skoro gram w szachy, to na pewno jestem dobra z matematyki. Byłam niezła, ale nie poszłam w szkole średniej do klasy z rozszerzoną matematyką. Na matematyce podstawowej dawałem sobie całkiem dobrze radę i maturę zdałam z wynikiem ponad 90%. Myślę, że każdy szachista dobrze sobie radzi z problemami matematycznymi, ale nie sądzę, żeby łączenie szachów z matematyką było przymusem. Ja obecnie studiuję skandynawistykę i nie jestem związana z matematyką w żaden sposób.
B.R.: Czy w szachach liczy się tylko kondycja psychiczna? Czy ważna jest także kondycja fizyczna?
J.A.: Tak, obie te kondycje są bardzo ważne. Psychiczna – żeby wytrzymać presję paru godzin gry, by skupić się tylko i wyłącznie na grze. Kondycja fizyczna również jest bardzo ważna – ze względu na to, że partie bywają rozgrywane po 5–6 godz. Takich partii w turnieju jest zazwyczaj dziewięć. W czasie turnieju w ciągu tygodnia spędza się ok. 40–50 godz. na grze. Ważne, aby dobrze wytrzymać zarówno początkowe stadium gry (pierwsze dwie godziny), jak i późniejszą grę końcową, która najczęściej decyduje o wyniku partii. Teraz, gdy jestem w Gdańsku, nie mam aż tylu możliwości ćwiczeń fizycznych, ale gdy wracam do domu, ćwiczę regularnie.
B.R.: Jak przygotowuje się Pani do zawodów szachowych? Jak wygląda trening szachistki?
J.A.: Trening szachistki to przede wszystkim praca własna i praca z trenerem dwa razy w tygodniu. Praca własna, czyli odpowiednie przygotowanie gry debiutowej, rozwiązywanie tzw. zadań szachowych z książek i ze stron internetowych (co jest szczególnie wygodne, bo mogę ćwiczyć np. na telefonie, jadąc pociągiem na uczelnię). Obecnie szachy to głównie teoria debiutowa. Kiedy odbywały się ostatnie mistrzostwa świata w szachach, widać było, że bez przygotowania debiutowego bardzo trudno rywalizować na najwyższym poziomie.
B.R.: Jakie są Pani największe osiągnięcia szachowe?
J.A.: W 2021 r. zostałam akademicką mistrzynią świata w szachach on-line w kategorii szachów szybkich. To jedno z moich najważniejszych osiągnięć. Wcześniej razem z koleżanką byłam drużynową mistrzynią Europy do lat 18 (w kategorii juniorskiej). W 2015 r. zdobyłam brązowy medal mistrzostw Europy juniorów do lat 16. Jednak moim najważniejszym osiągnięciem było zdobycie tytułu arcymistrzyni. To takie podsumowanie i nagroda za lata ciężkiej pracy.
B.R.: Jakie są Pani marzenia szachowe?
J.A.: W tej chwili przygotowuję się do mistrzostw Polski kobiet, które odbędą się w kwietniu/maju tego roku. Chciałabym tam powalczyć o najwyższe miejsca. Chciałbym też wystąpić na olimpiadzie szachowej oraz pograć w reprezentacji Polski.
B.R.: Co najbardziej podoba się Pani w szachach?
J.A.: Podoba mi się to, że kiedy gram, jest zupełna cisza i mogę się skupić tylko na szachownicy i swoich myślach.
B.R.: Jak radzi sobie Pani z przegranymi? Czy szachiści współpracują z psychologami?
J.A.: Trudno jest sobie poradzić po porażce, zwłaszcza kiedy była to porażka w ważnym turnieju. Mam różne sposoby: spacer, rozmowę ze znajomymi, obejrzenie filmu… Według mnie najlepsi szachiści współpracują z psychologami. Ja nie korzystam z regularnego profesjonalnego wsparcia, ale np. podczas zgrupowań kadry narodowej mieliśmy jednorazowe spotkania z psychologiem.
B.R.: Czy mężczyźni są w szachach lepsi od kobiet?
J.A.: Tak, mężczyźni są lepsi od kobiet. Wystarczy spojrzeć na ranking stu najlepszych światowych graczy – znajdują się w nim tylko dwie kobiety. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika.
B.R.: Czy można utrzymywać się tylko z gry w szachy?
J.A.: Można, jeśli się jest na zawodowym poziomie, jak np. Jan Krzysztof Duda – zdobywca pucharu świata w 2021 r., mający olbrzymie szanse na kolejne tytuły. To niesamowicie dobry szachista. Innym dobrym szachistą, również ze świetnym rankingiem, jest Radosław Wojtaszek. Kobiety także są w stanie utrzymać się z gry w szachy, o ile mają ranking powyżej 2450 – wtedy są zapraszane na najlepsze turnieje. Szachiści mogą także liczyć na stypendia. Nie są one jednak duże i trzeba wygrywać turnieje, by je otrzymywać, co jest ryzykowne: wiadomo, że człowiek nie zawsze wygrywa.
B.R.: Jak godzi Pani profesjonalną grę w szachy ze studiowaniem?
J.A.: Kiedy zbliża się turniej, skupiam się na przygotowaniu do niego i staram się uporządkować wszystkie swoje sprawy studenckie, by w drodze na turniej w ogóle nie myśleć o uczelni. Po powrocie z turnieju trochę mniej trenuję i staram się nadgonić ewentualne studenckie zaległości.
B.R.: Kto jest dla Pani szachowym wzorem – i dlaczego?
J.A.: Magnus Carslen, aktualny mistrz świata. Ten norweski zawodnik jest niesamowicie mocny i – moim zdaniem – najlepszy w historii. W tym roku po raz kolejny obronił tytuł. Szachy wiele mu zawdzięczają: promuje je na całym świecie, mówi o nich w mediach, a ponadto jego pomysły i partie są bardzo inspirujące. Myślę, że będziemy długo czekali na zawodnika takiego formatu jak Magnus.
B.R.: Czy oglądała Pani serial Netflixa „Gambit królowej”, poświęcony szachom?
J.A.: Tak, oglądałam. Było w nim sporo wątków nieprawdziwych, ale serial zrealizowano bardzo dobrze od strony szachowej. Widać było, że producenci filmu konsultowali różne aspekty z profesjonalnymi graczami, bo partie w serialu były rozgrywane na najwyższym poziomie. Nie zauważyłam żadnej wpadki, jeśli chodzi o ustawienie figur czy pomylenie ruchów przez aktorów. Razem z moimi znajomymi widzimy w Gambicie jakieś drobne niedociągnięcia, ale są one do zauważenia jedynie przez profesjonalistów. Na pewno serial wypromował na świecie grę w szachy. Sprawił, że w czasie pandemii nastąpił boom na szachy i mnóstwo ludzi zaczęło w nie grać. Atutem tego filmu jest to, że każdy może go obejrzeć i dobrze się bawić – niezależnie od poziomu szachowego.